![[Under Construction]](images/undercon.gif)

| |
bez koncA
Siedzialem wpatrzony w lustro monitora. Narcyz, który
nie jest zadowolony ze swojej twarzy. Pisalem, ale to raczej ktos we mnie pisal
za mnie. Ja myslalem o swojej samotnosci. Byla jak wydrazony w srodku, metalowy
walec, gdzie panuje mrok i jest zimno. Ktos za mnie podniósl sluchawke i
wystukal numer.
- Ach to ty - powiedziala próbujac ukryc radosc. Ja jednak poczulem, ze jej
czulosc lize mnie po twarzy, delikatny, chropowaty jezyk kota. I juz wiedzialem,
ze znowu budze sie do zycia.
- Próbuje pisac, ale nie moge sie skupic.
- Dlaczego? - drzenie jej glosu zdradzilo, ze czeka na odpowiedz, taka która
szybko dostala.
- Mysle tylko o tobie.
- To przyjedz.
Kochac zaczelismy sie juz w drzwiach. Najbardziej czuly fragment mojego ciala
byl w jej ustach, gdy ocalonym cudem skrawkiem swiadomosci sprawdzilem drzwi,
byly oczywiscie niedomkniete. Przenieslismy sie na lózko. Tam po raz drugi
odkrylem, ze uwielbiam jej tyleczek, ze jest to najbardziej skupiony w sobie,
twardy, namietnie zaokraglony tyleczek, jaki kiedykolwiek byl w moich rekach.
Kiedy lezelismy przytuleni do siebie, zapytala -kochasz mnie? - ale szybko
wycofala sie z tego pytania, jakby bala sie odpowiedzi - nie mów nic, nie, mów....pomilczymy,
mocniej przytul sie....
Na ulicy zastanawialem sie nad brzydota Warszawy. Jak to mozliwe, ze to miasto
rodzi tak piekne dziewczyny jak Marta i takie artystyczne pupy z zaokragleniem
godnym rysunku na greckiej wazie. Bylo mi dziarsko i rzesko jak zwykle, gdy
przeplyne jezioro, udany seks zawsze kojarzyl mi sie z plywaniem. Ale gdy
zajechalem pod swój dom poczulem, ze niepokój jedynie schowal sie, by wylezc z
kryjówki. Dlaczego telefon komórkowy nie dzwoni? Sprawdzilem, byl otwarty?
Popatrzylem na mrugajacy zielonym okiem aparat, jak na kogos bliskiego, kto mnie
zawodzi. Zgasilem silnik i niechetnie spojrzalem na brame obdrapana i poklejona
plastrami ogloszen, nie mialem ochoty sciskac jej metalowej dloni. Zadzwonilem
do Joanny. Nie miala czasu, ona nigdy nie ma czasu. A jednak umówila sie ze mna,
jak zwykle w pubie, to bylo jej miejsce strategiczne, nie za blisko, nie za
daleko strychu, który wynajmowala.
Roziskrzona inteligencja tej dziewczyny zawsze zapalala we mnie jakis nowy
plomyk, nie wiedziala, ze dzieki naszym spotkaniom napisalem kilka opowiadan.
Czekala na mnie przy swoim ulubionym stoliku schowanym w najciemniejszym kacie
tego piwnicznego wnetrza. Pomyslalem, ze ona tez ma w sobie takie podziemne ,
ciemne wnetrze, w którym ukrywa sie zwierzatko jej istoty, smiertelnie
przerazone zyciem.
Czy ja nie mialem w sobie podobnej istoty? Jej oczy byly ciemne, czarne wlosy,
ciemna karnacja, o tak, miala barwy ochronne wobec panujacego tu pólmroku, a
zrenice lsnily blaskiem, który zawsze mnie fascynowal. Rozgadala sie, odkryla
niedawno poezje Norwida i jego niezwykle listy. Pomyslalem, ona ma zaledwie 20
lat, kto z jej pokolenia posiada takie pasje? Zaczalem mówic o Norwidzie i wkrótce
moglem bawic sie jej zdumieniem.
Nie wiedziala, ze to mój ulubiony artysta, niedawno pisalem scenariusz do filmu
biograficznego o poecie, którego mrok i nieszczescie krzepily mnie perfidnie, w
koncu, nawet jesli bylem mniej zdolny, to o ilez wiecej radosci niz on czerpalem
z zycia. Oczy dziewczyny plonely, gdy pokazywalem jej kilka niezwyklych supelków
na czarnej nici, która oplotla zycie artysty. Po chwili poczulem jej noge na
swoim udzie, jej stopa wolna do buta potrafila zmienic sie w namietna dlon.
Z pewnoscia doprowadzilaby mnie do wytrysku, ale po spotkaniu z Marta, nie bylo
to takie proste. Wyszlismy z pubu i jak tydzien temu zrobilismy to w budce
telefonicznej, o tak, miala slabosc do budek. Udawala, ze rozmawia przez telefon.
Dla niepoznaki, a moze sprawialo jej przyjemnosc przytulac sie perwersyjnie do
publicznej sluchawki, szeptac jej czule slówka, kiedy ja wykonywalem swój
szalony taniec. Potem zaproponowalem, ze gdzies usiadziemy i porozmawiamy, ale
oczywiscie nie miala czasu. Chciala teraz naprawde dzwonic, podalem jej swój
telefon komórkowy, odmówila , powiedziala,
- To pewnie ostatnie chwile, gdy mozna jeszcze rozmawiac z tak archaicznego
miejsca jak budka telefoniczna. Trzeba przyznac, ze to oryginalna dziewczyna.
Wsiadlem do samochodu i odjechalem. Kiedy pomachala mi reka, odetchnalem z ulga.
Myslalem, ze jest na mnie troche obrazona. Nie moglem sie przyzwyczaic, ze
potrafi uprawiac seks, jak rozmowe telefoniczna. odkladac sluchawke i odchodzic.
A przeciez ja tez tak potrafilem. Czesto jednak dziwimy sie, gdy inni robia to
samo co my, gdyz w gruncie rzeczy mamy nadzieje, ze sa od nas lepsi.
Alicja mieszkala po drodze, ona zawsze byla po drodze i zawsze miala czas. Jej
maz byl nieustannie w podrózy, gdy ona zajmowala sie tylko soba, to chyba
okropnie meczace zajecie? Byla romantyczka. Jej glos mial w sobie wyrazne smugi
patosu. Czytywala wiersze liryczne i potajemnie, co mi jednak wyznala, pisala
poezje. Ten romantyzm kontrastowal z postacia jej meza, otylego jegomoscia, za
którego najpewniej wyszla dla pieniedzy.
Odrazajacy typ, produkt dekady naszej wolnosci, gdzie w akwarium dzikiego
kapitalizmu utyly na ludzkim miesie takie rekiny. Igrajac z jej plcia,
doznawalem szczególnej satysfakcji, ze rozpalam ogien, który nalezy do
finansowego imperium tego palanta, a dla niej to tez zapewne stanowilo jakas
forme zemsty, wiec nasz seks bywal gorzko namietny, jak namietna i gorzka bywa
zemsta.
Nie byla piekna, nawet nie wiem czy byla ladna, ale dzialala na mnie. Lubila w
chwilach ekstazy gadac niestworzone sprosnosci, typowe dla kulturalnych, ale
nadpobudliwych erotycznie kobiet, które tlumia, ale malo skutecznie, swoje
pierwotne potrzeby. Tego dnia moze nie bylem mistrzem swiata, ale bylem chyba
zadowalajacy, jako kochanek mimo ciezkich przypadków poprzednich.
Potrzebowalem teraz koniecznie chwili spokoju. Dziecko Olgi pewnie juz spalo?
Byla o wiele starsza od mnie, ale jak na kobiete niemal czterdziestoletnia miala
znakomita figure, no i te nogi! Mysle, ze wlasnie jej wiek tak mnie fascynowal,
i te miejsca na jej ciele z lekka nadgryzione zebem czasu, jakas nagla
zmarszczka, wzruszajace pofaldowanie. Jak blizna potrafi rozswietlic doskonale
piekna twarz, bywaja drogocenne naczynia, które posklejane wygladaja bardziej
szlachetnie, tak te male ubytki, stanowily czesc dojrzalej urody Olgi.
Jej wielka zaleta po takim zakreconym dniu byl orgazm, osiagala go jedynie
pieszczona ustami. Potem mogla kontynuowac seks, ale nie zalezalo jej, aby byc
strona aktywna. A ja nie mialem w sobie juz erotycznego paliwa, niczego co
moglem jej dac, oprócz czulego jezyka. Jej monstrualne orgazmy wydawaly sie
zagrozeniem dla mojej twarzy. Chwilami balem sie, ze zostane polkniety i jak ten
Jonasz wyladuje w zoladku wieloryba jej plci. Nigdy o nic nie pytala, lubila
milczec, byla wiec dla mnie lagodna puenta dnia, który zmierzal ku pólnocy.
Ale jaki powinien byc final mojego opowiadania? Ten problem dopadl mnie na
schodach, gdy zblizylem sie do swojego mieszkania. Opowiadanie bez dobrej puenty,
jest jak akt seksualny bez orgazmu, a nawet o wiele gorzej. W drzwiach tkwila
tajemniczo zwinieta kartka. Poczulem ze mam zoladek w gardle. To pewnie znowu ta
szalona dziewczyna z sasiedztwa, która upiera sie, ze jest ze mna w ciazy. Na
szczescie to tylko liscik od Agaty, miala dzisiaj aerobik w szkole, tuz obok. A
przeciez prosilem ja, by uprzedzala mnie, ze chce wpasc!
Czulem, ze jestem wybuchowa mieszanka zapachu kilku kobiet, ale nie mialem
ochoty na kapiel. Spryskalem sie ulubiona woda KL Homme i otworzylem komputer.
Poczulem ulge. Tak, dopiero piszac bylem u siebie. Ale od kilku dni nie
potrafilem znalezc zakonczenia dla swojego opowiadania. Mój bohater na prózno
szukal obiektu milosci, zaopiekowal sie chorym kotem, dokarmial biedne dzieci i
golebie.
Kobiet bal sie, matka zostawiala go czesto samego w domu, gdy byl maly i
bezbronny. To wszystko udalo mi sie poskladac w zwarta opowiesc, ale nadal nie
mialem puenty. Odszedlem do komputera i popatrzylem w lustro. Spotkalem tam
twarz czlowieka myslacego, ale po przejsciach. Kilka siwych wlosów pokazywalo
droge, która bede kroczyc bez wzgledu na to ile kobiet jeszcze posiade. Ta mysl
sprawila mi przykrosc, jakby ktos bardzo bliski popelnil wobec mnie nietakt.
Wrócilem do komputera, a jego ekran spojrzal na mnie rozbrajajacym, niebieskim
okiem. Czy mozna kochac komputer? Skoro ja go kocham, czemu mój bohater nie
mialby obdarzyc go uczuciem, kiedy zawiedli go ludzie, a zblizajac sie do nich,
jedynie oddalal sie. Znowu poczulem, ze jest mi zimno i blisko sa sciany walca,
w którym jestem zamkniety. Bylo cicho, tak cicho, ze slyszalem jak pracuje
uklad trawienny domu.
Miasto spalo, ale nie byl to zdrowy, mlody sen, a sen starego chorego czlowieka.
Kiedy wsluchalem sie glebiej w cisze, nagle zabolala mnie. Lezaly obok siebie i
spaly dwa telefony, stacjonarny i komórkowy. To tez odczulem jako odtracenie.
Otworzylem poczte elektroniczna i nie zawiodlem sie. Czekalo tam kilkanascie
listów. Jaka szkoda, ze Monika mieszka w Nowym Jorku, to bardzo meczace
uprawiac z nia seks nad oceanem.
"Czy masz jakies miejsce na ramieniu na którym móglbym polozyc swoja
glowe?", napisalem i wyslalem w internetowy kosmos, w strone Nowego Jorku.
Poczulem sie opuszczony przez to czule zdanie i jeszcze bardziej samotny. Tak
samotny, ze ujrzalem sto tysiecy chorób, które przyczaily sie w dzungli mego
ciala i czekaly by rzucic mi sie do gardla. Polknalem dwa proszki nasenne i nie
rozbierajac sie przytulilem sie do niemowlecia poduszki.
Tomasz Jastrun
|